top of page

Kardaszlik

w Azerbejdżanie

PoÅ›ród wysokich szczytów górskich mieszkaÅ‚a rodzina sÄ™pów. Byli bardzo dumni ze swego pochodzenia, uważali siÄ™ za rodzinÄ™ z tradycjami. Nie zawierali zbyt wielu znajomoÅ›ci, spotykajÄ…c siÄ™ zwykle w gronie swych najbliższych.

​

Pewnego dnia w gnieździe pojawiÅ‚ siÄ™ niezwykÅ‚y sÄ™pik. Dlaczego niezwykÅ‚y? Bo sÄ™py od pokoleÅ„ szczyciÅ‚y siÄ™ dostojnÄ… Å‚ysinÄ…, a ten… miaÅ‚ grzywkÄ™. Mama sÄ™pica myÅ›laÅ‚a, że synek wyÅ‚ysieje z wiekiem. Niestety, grzywka rosÅ‚a coraz bujniejsza. Nie da siÄ™ ukryć, że plotkowano na temat sÄ™pa z grzywkÄ…, a on, chociaż udawaÅ‚, że siÄ™ tym nie przejmuje, unikaÅ‚ towarzystwa.

Gdy nadszedÅ‚ dzieÅ„ pierwszego wylotu z gniazda, Samir, bo tak miaÅ‚ na imiÄ™ sÄ™p z grzywkÄ…, byÅ‚ bardzo podekscytowany. MarzyÅ‚ od dawna o poznawaniu nowych krain oraz innych zwierzÄ…t, wÅ›ród których czuÅ‚by siÄ™ bardziej akceptowany.

23._Zofia_Pacześniak.jpg

Na znak taty sÄ™pa, rozwinÄ…Å‚ skrzydÅ‚a i poszybowaÅ‚. Uczucie byÅ‚o wspaniaÅ‚e! MÅ‚ody sÄ™p po raz pierwszy samodzielnie unosiÅ‚ siÄ™ w powietrzu i oglÄ…daÅ‚ Å›wiat, który wyglÄ…daÅ‚ zupeÅ‚nie inaczej niż z gniazda. CzuÅ‚ siÄ™ wolny i szczęśliwy. Wprawdzie tata ostrzegaÅ‚ go, żeby pierwszy lot nie byÅ‚ dÅ‚ugi, ale Samir czuÅ‚, że ma jeszcze dużo siÅ‚ w skrzydÅ‚ach. Nagle zawiaÅ‚ silniejszy wiatr. Grzywka zasÅ‚oniÅ‚a oczy i mÅ‚ody sÄ™p, tracÄ…c orientacjÄ™, uderzyÅ‚ w skaÅ‚Ä™ i runÄ…Å‚ w dóÅ‚. Niespodziewanie spadÅ‚ na coÅ› miÄ™kkiego. To „coÅ›” zerwaÅ‚o siÄ™ na równe nogi i zaskowyczaÅ‚o przejmujÄ…co. Akurat pod tÄ… skaÅ‚Ä… szakal Hazar uciÄ…Å‚ sobie drzemkÄ™.

​

- Co ty wyprawiasz?! – wrzasnÄ…Å‚. – Nie masz gdzie lÄ…dować, tylko na moim grzbiecie?
A w ogóle to co z ciebie za ptak? Bo nie poznajÄ™.

​

- Jestem sÄ™pem – grzecznie odpowiedziaÅ‚ Samir. – Bardzo pana przepraszam, nie chciaÅ‚em przestraszyć ani tym bardziej zrobić panu krzywdy. MiaÅ‚em wypadek w czasie lotu i dlatego spadÅ‚em na pana. Jeszcze raz bardzo przepraszam…

​

Szakal stanął jak wryty. Sępy odnosiły się do niego zwykle z pogardą. Zostawiały mu do jedzenia najgorsze resztki i nigdy z nim nie rozmawiały, krzywiąc się na widok małego, chuderlawego szakala.

„SÄ™py mnie nie szanujÄ…, a ten tutaj gada - proszÄ™ pana? To nie może być jeden z nich – pomyÅ›laÅ‚ szakal. – Czy ty na pewno jesteÅ› sÄ™pem? Bo jakoÅ› nie wyglÄ…dasz – gÅ‚oÅ›no stwierdziÅ‚.

- To przez tę grzywkę - wyznał ze smutkiem Samir.

- Może i tak. Bez grzywki to bym pewnie poznaÅ‚. No dobra, przeprosiÅ‚eÅ›, wÅ‚aÅ›ciwie nic siÄ™ nam nie staÅ‚o, to nie ma sprawy. Możesz sobie lecieć dalej. – powiedziaÅ‚ szakal wspaniaÅ‚omyÅ›lnie.

1. Wiktor Wyderka.jpg

- UratowaÅ‚eÅ› mi życie – rzekÅ‚ sÄ™p. - Gdybym spadÅ‚ na skaÅ‚Ä™, pewnie bym już nie żyÅ‚. Jestem ci ogromnie wdziÄ™czny. JeÅ›li kiedyÅ› bÄ™dziesz potrzebowaÅ‚ pomocy, daj znać.

​

- Pomożesz, dając mi jeszcze trochę podrzemać w ciszy. Leć sobie, tylko staraj się omijać
w miarÄ™ możliwoÅ›ci tÄ™ skaÅ‚Ä™ – to mówiÄ…c, Hazar zwinÄ…Å‚ siÄ™ w kÅ‚Ä™bek, uznajÄ…c rozmowÄ™ za zakoÅ„czonÄ….

10. Jagoda Rejment 1 strona.jpg

Samir wziÄ…Å‚ duży rozbieg i uniósÅ‚ siÄ™ ponownie w powietrze, kierujÄ…c w stronÄ™ gniazda. Tam opowiedziaÅ‚ swojÄ… przygodÄ™, nie kryjÄ…c wdziÄ™cznoÅ›ci dla szakala. Tata jednak
z surowÄ… minÄ… zakazaÅ‚ mu jakichkolwiek rozmów z szakalami, mówiÄ…c, że to przynosi wstyd caÅ‚ej rodzinie. MÅ‚ody sÄ™p nie mógÅ‚ tego zrozumieć, gdyż Hazar wydaÅ‚ mu siÄ™ caÅ‚kiem miÅ‚y, ale jako posÅ‚uszny syn, obiecaÅ‚ ojcu, że nie zamieni już sÅ‚owa z żadnym szakalem.

​

Pewnej nocy Hazar, zwyczajem wszystkich szakali na świecie, wybrał się na skały, aby wyć do księżyca. Idąc w ciemnościach, potknął się niespodziewanie i ześlizgnął się ze stromej skały.

MyÅ›laÅ‚, że już po nim, ale nagle poczuÅ‚ pod Å‚apami skalnÄ… póÅ‚kÄ™, na której wylÄ…dowaÅ‚.
Nie była zbyt duża, jednak wystarczyła. Szakal zawył przeciągle o pomoc, jednak był środek nocy, mała szansa, że ktoś się pojawi. Zwinął się w kłębek i zasnął.

​

Tymczasem Samir obudziÅ‚ siÄ™ w Å›wietnym nastroju i postanowiÅ‚ obejrzeć wschód sÅ‚oÅ„ca nad górami. RozwinÄ…Å‚ swe potężne skrzydÅ‚a i poszybowaÅ‚. PrzelatujÄ…c obok stromego zbocza, dostrzegÅ‚ coÅ› na skalnej póÅ‚ce. Zaciekawiony udaÅ‚ siÄ™ w tym kierunku. Jakież byÅ‚o jego zdumienie, gdy zobaczyÅ‚ skulonego, przestraszonego szakala. To byÅ‚ Hazar. 

​

- Witaj bracie! – odezwaÅ‚ siÄ™ pogodnie. – Cóż to za dziwne miejsce wybraÅ‚eÅ› na nocleg?

​

- Ach, wczoraj w nocy przydarzyÅ‚ mi siÄ™ wypadek… – i szakal opowiedziaÅ‚ sÄ™powi caÅ‚e zdarzenie.

​

14._Miłosz_Rzeszutek.jpg

​

- Chyba nie ma innej możliwoÅ›ci wydostania siÄ™ z tego miejsca, jak tylko podróż sÄ™pem – zażartowaÅ‚ sobie Samir. – Masz szczęście, że jestem przed Å›niadaniem. My sÄ™py nie umiemy wzbijać siÄ™ w powietrze, gdy zjemy zbyt dużo. A ja mam szczęście, że ty jesteÅ› bez kolacji i Å›niadania. Zawsze to mniejsze ryzyko, że upuszczÄ™ ciÄ™ w powietrzu.

5. Nikodem Cierpich.jpg

- Możesz mnie upuÅ›cić? – przeraziÅ‚ siÄ™ szakal. – Poszukajmy jakiegoÅ› innego sposobu mojej ewakuacji.

- Przecież w życiu zawsze istnieje jakieÅ› ryzyko - powiedziaÅ‚ ptak w zadumie. – JeÅ›li teraz go nie podejmiesz, zostaniesz na tej skale nie wiadomo jak dÅ‚ugo. A ja staÅ‚em siÄ™ silniejszy od naszego ostatniego spotkania.

- Dobrze, w takim razie spróbujmy – zgodziÅ‚ siÄ™ szakal.

​

SÄ™p najpierw poderwaÅ‚ siÄ™ do lotu, zrobiÅ‚ jedno okrążenie, a potem bÅ‚yskawicznie ujÄ…Å‚ szakala mocnymi szponami i przeniósÅ‚ w bezpieczne miejsce. Obaj byli bardzo podekscytowani i przekrzykiwali siÄ™ wesoÅ‚o, opowiadajÄ…c szczegóÅ‚y akcji ratunkowej. Gdy wÅ‚aÅ›nie szakal pokazywaÅ‚ jak Å›wietnie potrafi udawać nieżywego, niespodziewanie nadlecieli rodzice Samira, przekonani, że wÅ‚aÅ›nie znalazÅ‚ smakowite Å›niadanko. Jakież byÅ‚o ich zdumienie, gdy ujrzeli swojego syna, zaÅ›miewajÄ…cego siÄ™ do Å‚ez z opowieÅ›ci chudego szakala.

​

Ojca sępa ogarnął gniew. Nie słuchał tłumaczeń syna. Przypomniał mu złożoną obietnicę, że już nigdy nie spotka się z szakalem. Wobec złamania rodzinnej przysięgi, rodzice oznajmili, że od tej pory Samir ma zakaz wstępu do ich sępiej kolonii. I odfrunęli. Syn wiedział, że tata nie żartował. Smętnie zwiesił głowę.

​

- Ale ci narobiÅ‚em kÅ‚opotów – westchnÄ…Å‚ szakal. – Ja to mam pecha, a ty przeze mnie.

​

- Nie przejmuj siÄ™. I tak nie podobaÅ‚y mi siÄ™ te zasady sÄ™pów. Nie lubiÄ™ oceniać innych z powodu wyglÄ…du czy pochodzenia. Moja grzywka od dzieciÅ„stwa byÅ‚a powodem kpin rodziny i znajomych. JeÅ›li siÄ™ zgodzisz, wyruszymy razem i poszukajmy miejsca, gdzie bÄ™dziemy akceptowani – zaproponowaÅ‚ sÄ™p.

- A może sami stwórzmy takie miejsce? – zaproponowaÅ‚ Hazar.

​

- To doskonaÅ‚y pomysÅ‚! – zapaliÅ‚ siÄ™ Samir. – Znajdźmy odpowiednie miejsce
i sposób, aby powiadomić inne samotne zwierzÄ™ta, że coÅ› takiego istnieje.

​

Niespodziewanie, gdzieś w zaroślach rozległ się łagodny, przeciągły głos:

 

- Ja mam mnóstwo znajomoÅ›ci wÅ›ród zwierzÄ…t i znam odpowiednie miejsce na wasz azyl - spoÅ›ród liÅ›ci wyÅ‚oniÅ‚ siÄ™ ogromny lampart o Å‚agodnym uÅ›miechu. – Wiem czym jest samotność poÅ›ród swoich. Z powodu niechÄ™ci do polowaÅ„, którÄ… miaÅ‚em od dzieciÅ„stwa, byÅ‚em traktowany jak dziwolÄ…g. No bo kto to sÅ‚yszaÅ‚? Drapieżnik, który jest Å‚agodny. DÅ‚ugo trwaÅ‚o zanim inne zwierzÄ™ta uwierzyÅ‚y, że Cefer to ten, który nie lubi polowaÅ„. Ale dziÄ™ki temu poznaÅ‚em wielu, którzy nie chcieli żyć tak jak wszyscy. Wasz pomysÅ‚ jest wspaniaÅ‚y. Chodźcie za mnÄ…, pokażę wam miejsce.

12._Julian_Mazier_(_nie_moge_odczytać_)

Dwaj wÄ™drowcy ruszyli za lampartem, wesoÅ‚o rozmawiajÄ…c w drodze. Opowiadali o swoim życiu i przygodach. Czas podróży minÄ…Å‚ niepostrzeżenie. Znaleźli siÄ™ przy szczelinie skalnej, jednak na tyle szerokiej, że bez trudu pokona jÄ… każde zwierzÄ™.

 

- To Wrota Zielonej Doliny – wyjaÅ›niÅ‚ lampart. – NazywajÄ… siÄ™ tak, bo dolina ze wszystkich stron otoczona jest skaÅ‚ami, a to jedyne wejÅ›cie do niej prowadzÄ…ce. Dlaczego Zielona? Zaraz sami siÄ™ przekonacie. W dodatku to wejÅ›cie jest nieźle ukryte wÅ›ród drzew.

​

Gdy znaleźli siÄ™ w dolinie, oniemieli z zachwytu. WszÄ™dzie byÅ‚o peÅ‚no rozmaitych drzew i kwiatów, a poÅ›rodku pÅ‚ynÄ…Å‚ strumieÅ„ o krystalicznie czystej wodzie.

​

- To wyglÄ…da jak raj – westchnÄ…Å‚ sÄ™p, wrażliwy na piÄ™kno przyrody.

- Kardaszlik - niespodziewanie powiedział szakal.

- Co powiedziaÅ‚eÅ›?! – zapytali jednoczeÅ›nie sÄ™p i lampart.

- Kardaszlik – powtórzyÅ‚ Hazar. – Po azersku to znaczy „braterstwo”.

- PiÄ™kne sÅ‚owo i jeszcze piÄ™kniejsze znaczenie – podchwyciÅ‚ zachwycony Cefer. – Idealna nazwa dla naszej krainy.

3. Dawid Wojciechowski.jpg

W ciÄ…gu kilku dni szybki lampart rozniósÅ‚ wÅ›ród zwierzÄ…t wieÅ›ci o Kardaszliku, ustanowionym jako miejsce przyjaźni wszystkich zwierzÄ…t.

​

Kiedy zebraÅ‚o siÄ™ spore grono, zgodnie postanowili ustalić zasady tutaj panujÄ…ce, miÄ™dzy innymi - zakaz agresji, tolerancja innoÅ›ci i równe prawa dla wszystkich.

​

KtóregoÅ› dnia sÄ™p Samir przysiadÅ‚ na skale, spojrzaÅ‚ na barwnÄ…, peÅ‚nÄ… zwierzÄ…t dolinÄ™ i pomyÅ›laÅ‚, że czasem dobre pomysÅ‚y potrafiÄ… rodzić siÄ™ w trudnych chwilach. Dlatego nigdy nie należy tracić nadziei na zmianÄ™ na lepsze.

00:00 / 10:35
bottom of page