D ąb Bartłomiej spełnia życzenia
(w Polsce)
Dawno, a może nawet bardzo temu, gdzieś w Wielkiej Polsce, pośrodku leśnej polany rósł sobie dąb Bartłomiej. Być może rośnie do dziś, ale niełatwo go znaleźć, gdyż możliwe, że jest to dąb bajkowy.
W jego koronie uwił sobie gniazdo orzeł o imieniu Poldek. Obaj czuli się nieco samotni, gdyż przy Bartłomieju nie rosło żadne drzewo, nawet drzewko, a Poldek nie znalazł sobie jeszcze orlicy, która zostałaby towarzyszką jego życia. Czasem ucinali sobie pogawędkę, jednak nigdy nie skarżyli się na swoją samotność.
Pewnego dnia nasz orzeł zasiadł w swoim gnieździe i oznajmił, że nareszcie spotkał orlicę, która zapewne zostanie towarzyszką jego życia. Ucieszył się Bartłomiej, gdyż był nie tylko mądrym dębem, ale też z dobrym sercem. A przecież nie zawsze mądrość żyje w parze z życzliwością.

Tego samego dnia, pod pniem Bartłomieja przysiadł sobie jeż Jerzyk. Przysiadł i głośno wyraził życzenie. Westchnął, że bardzo chciałby wyróżniać się czymś od innych jeży. Lubił opowiadać dowcipy i błyszczeć w towarzystwie, ale nie zawsze mu się to udawało.

Jerzyk nie wiedział, że jego życzenie usłyszał Bartłomiej, który postanowił je spełnić. Mruknął, że od teraz życie Jerzyka, w zależności od jego nastroju, nabierze nowych barw.
Jeż tych słów nie usłyszał i ruszył dalej, to znaczy udał się do restauracji „Ślimakowa Kraina” na Jeżowy Obiad Czwartkowy. Zmartwiony był, gdyż nie przyszedł mu do głowy żaden nowy dowcip i nie będzie miał czym zabłysnąć. Oczywiście działo się to w czwartek.
Restauracja mieściła się na skraju polany i kiedy Jerzyk do niej wchodził, koledzy siedzieli już przy stołach.
- Coś ty ze sobą zrobił?! – krzyknęli zdziwieni.
– Po co się tak wygłupiasz? – dodał jeden z nich. Jerzyk przestraszył się, że koledzy namówili się, by sobie z niego pożartować, tak jak czasem on lubił pokpiwać sobie z nich.
- Ojej, ale czary! Przyszedłeś tu w granatowych kolcach, a teraz są żółte. Jak ty to robisz? – dziwił się ktoś.
- A może chcesz być jaszczurką? – zapytał inny.
- Jaką jaszczurką? – zapytał Jerzyk, poważnie przestraszony.
- Kameleonem – usłyszał kpiący głos.
- Ale o co wam chodzi? Po co te żarty? – zdenerwował się Jerzyk.
Nie wiedział, a właściwie nie widział, że teraz jego kolce przybrały kolor czerwony. No i usłyszał, że pewnie zrobił się czerwony ze wstydu, a może ze złości… Tego było za wiele! Nie mógł wytrzymać tych kpin i wybiegł ze „Ślimakowej Krainy”.
Zatrzymał się przy strumyku, by ochłonąć nad jego brzegiem i wtedy w leniwie płynącej wodzie zobaczył swoje odbicie. Rzeczywiście, jego kolce miały czerwony kolor! A więc koledzy wcale się z niego nie naśmiewali. Kiedy siedział zmartwiony nad strumykiem, nadleciał Poldek. Wylądował tuż obok Jerzyka i powiedział, że domyśla się, dlaczego jest taki smutny. Rzeczywiście jego kolce zmieniają kolor w zależności od nastroju. Sprawił to Bartłomiej, postanawiając spełnić życzenie wypowiedziane przy jego pniu.

- Wypowiedziałem życzenie, że chciałbym się czymś wyróżniać – przyznał Jerzyk. – Teraz chcę, by czar przestał działać. Pragnę mieć zwyczajne kolce.
- Więc idź do Bartłomieja i proś go, żeby spełnił twoje drugie życzenie – poradził orzeł jeżowi.
I Jerzyk tak zrobił. Stanął pod pniem Bartłomieja i głośno poprosił o spełnienie drugiego życzenia – żeby przestało działać pierwsze. Dąb zgodził się, ale powiedział, że sam ma życzenie – niech wyrośnie obok drzewo i niech to będzie brzózka. Zmartwił się jeż, gdyż nie bardzo wiedział jak spełnić taką prośbę. Udał się znowu nad strumyk, by sprawdzić jaki kolor ma jego zmartwienie. Zobaczył granatowy i było niewielką pociechą, że wygląda w nim trochę lepiej niż w żółtym albo czerwonym. Właśnie wtedy nadleciał Poldek.
- Posłuchaj, pomogę ci spełnić prośbę Bartłomieja – oznajmił Jerzykowi. – Na następny Obiad Czwartkowy będziesz mógł śmiało pójść.
- Jak to? Jak to zrobisz? – zapytał Jerzyk z nadzieją w głosie.
- Niedaleko stąd, na skraju lasu rośnie maleńka brzózka, sam osobiście ją widziałem – powiedział Poldek. – Ty delikatnie podkopiesz jej korzenie, bym mógł ją unieść, ale wcześniej musisz wykopać dołek, oczywiście bliziutko Bartłomieja. Myślę, że na pewno dasz sobie radę. Posadzimy tam brzózkę, niech rośnie. Dąb czuje się samotny i od dawna marzy o jakiejś towarzyszce.
- Rozumiem! – wykrzyknął ucieszony Jerzyk. – Ale jak ja ci się odwdzięczę?
- Nie musisz – odpowiedział Poldek. – Cieszę się, gdy mogę pomóc swoim przyjaciołom. A ty zobaczysz, że można czuć się szczęśliwym wśród kolegów, wcale nie błyszcząc.
